niedziela, 23 października 2016

Ślubny sutasz

Bardzo dawno mnie nie było na blogu Wiosną czyniłam przygotowania do wesela córki. Jednocześnie miałam mnóstwo pracy na działce, bo wiadomo, że trzeba było kopać, grabić, siać i sadzić. Wesele było zaplanowane na 4 czerwca 2016 r., cieszyłam się, że przede mną długi weekend z okazji Bożego Ciała, że to pozwoli mi dopiąć wszystko na ostatni guziczek. No i cóż? Hmm... tuż przed nim moją mamę potrącił samochód, gdy znajdowała się na pasach. Efekt do przewidzenia: połamane prawie wszystkie żebra i miednica. Pobyt w szpitalu na chirurgii. Dla mnie? Na nic czasu. Powiem szczerze, że nie wiedziałam, w co ręce włożyć.

Dobrze, że wcześniej uszyłam córce ten komplecik, bo w przeciwnym razie chyba by mnie udusiła. Zamówiła sobie grzebień, aplikację na suknię, naszyjnik, kolczyki i bransoletę. Uszyłam z białego sutaszu i czerwonych rivoli, koralików Toho oraz białych jadeitów.

Kolczyki:


Aplikacja na sukienkę:


Grzebień:


Naszyjnik:


W efekcie córka zrezygnowała z założenia naszyjnika i welonu (co mnie bardzo zdziwiło).

A tak prezentowała się na swoim ślubie (zdjęcia wykonane przez fotografa Agę Pomorską):